środa, 1 maja 2013

Majówka :)

Jak każde dziecko Natalka najbardziej lubi czas spędzony z rodzicami. Zabiegani nie zawsze mamy tyle czasu ile byśmy chcieli. Więc pomyślałam ,że fajnie byłoby choć jeden dzień spędzić w całości z dziećmi. 
A więc zaplanowaliśmy i wyruszyliśmy o 9,30 z koszykiem piknikowym i termosem z ciepłą herbatą. Pogoda, no cóż, nie całkiem była jednoznaczna. Deszcz nie padał ale chmury wisiały dość nisko. Kto nie ryzykuje ten nie jedzie, prawda? :)
100 kilometrów później dojechaliśmy do :

Muzeum Kolejki Wąskotorowej okazało się być bardzo ciekawym miejscem. Parowozy, wagony osobowe, pocztowe, towarowe, lokomotywy spalinowe i drezyny pozwalały odkryć swoje wnętrza. Więc dzieci korzystały z okazji i oglądały wszystko dokładnie.






Przy muzeum jest zamek- ruiny, które oczywiście obejrzeliśmy. Grube mury obronne wzbudziły zainteresowanie. Tak samo materiały wykorzystane do jego budowy.
Z Wenecji pojechaliśmy do oddalonego o niecałe 3 km Biskupina.

 Miejsce niesamowite nie tylko dla miłośników archeologii. 
Na dzień dobry obejrzeliśmy krótki film przedstawiający historię odkrycia osady.Zapoznaliśmy się z charakterem jaki pełniła, jak żyli w niej ludzie. 
Na terenie Muzeum Archeologicznego odbywał się "mały festyn". Mieliśmy okazję podziwiać w wiosce wczesnośredniowiecznej kunszt średniowiecznych rzemieślników. Mogliśmy zobaczyć jak wykonywano dawniej instrumenty z rogów i drewna, jak sprawiano skóry, robiono naczynia z drewna i gliny, dziegieć, jak tkano ubrania, robiono ozdoby z drewna i kości. Poznaliśmy historię Wikingów  na ziemiach polskich i zobaczyliśmy broń i zbroje jakich używano. 






Wykopaliska ukazały dzieciom świat jakiego do tej pory nie znały. Średniowieczne chaty robią wrażenie jak uświadomimy sobie, że robiono je ok 3 tysiące lat temu, bez użycia maszyn. Siłą rąk i mięśni ludzi stworzono osadę obwarowaną murem, zabezpieczoną falochronem. Grubość pni użytych do budowy domów oraz ich ilość wprawi w zachwyt każdego. 
W izbach czekały na nas kobiety, które tkały, piekły podpłomyki czy lepiły garnki. Mężczyźni robili strzały, łuki.  Na placu można było postrzelać z łuku, pochodzić w "nartach" czy na szczudłach, a nawet przejechać się na koniku.
Posiliwszy się ruszyliśmy dalej. Mieliśmy do wybory Miasteczko western Silverado City w Bożejowiczkach lub Zaurolandię w Rogowie. Padło na miasteczko ponieważ dinozaury oglądaliśmy w tamtym roku.
Dotarliśmy na miejsce w chwili napadu na bank. Strzały, krzyki, huk wybuchu "dynamitu" i padający na ziemie rabusie wprawiły w zachwyt Kacperka , a Natalkę przeraziły. Później było już znacznie spokojniej. 






Miasteczko bardziej zainteresowało Kacperka. Natalka była raczej biernym obserwatorem. Pokaz zaganiania byków, umiejętności jeździeckich i rzucanie tomahawkami rozbawił wszystkich.
 Dzień udany choć męczący. Pogoda dopisała. ( tylko baterie w aparacie za szybko wysiadły :(  )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz