wtorek, 1 marca 2016

Nieszczęśliwy upadek

Natalka chodzi do szkoły już szósty rok. Przez pierwszy etap nauki (1-3) chuchałam i dmuchałam na nią. Załatwiałam nauczyciela wspomagającego, opiekę na przerwach. Z czasem Natalka została pozostawiona sama sobie. Nie nalegałam bo i Ona upierała się, że nie chce być zależna od kogoś. I tak było jej dobrze. Nic jej się nie przytrafiło do tej pory w szkole. Co nie znaczy, że nie może jej się przytrafić. 
No i bum. W poniedziałek spadła ze szkolnych schodów. Nic sobie nie złamała, głowy nie rozbiła. Co nie znaczy , że nie ucierpiała. Buzia starta, a co najgorsze "zmiażdżyła" sobie część dziąsła. Nie obeszło się bez szycia. Chirurg próbował "coś" tam zrobić ale suma sumarum wylądowaliśmy u stomatologa. I bardzo dobrze. Pan zeszył Natalce dziąsło, założył 4 czy 5 szewków. Zęby na szczęście nie naruszone. Tydzień będzie chodzić zszyta a potem je zdejmiemy.
Na drugi dzień powychodziły siniaki na udzie, boli nadgarstek i cała twarz. O wypadek nie trudno.

Tylko jak ją uchronić przed kolejnymi wypadkami?