środa, 4 września 2013

Urodynamika w Toruniu

Dziś, w Dziecięcym szpitalu w Toruniu, Natalka miał badanie urodynamiczne. Wyczekałyśmy się za wszystkie czasy. Badanie odbyło się przy oddziale nefrologii, na który musiałyśmy być przyjęte .
O 8 rano byłyśmy na miejscu, a potem przez 3 godziny przechodziłyśmy przez sito na Izbie Przyjęć. Najpierw pielęgniarka zmierzyła, zważyła i spisała. I ... kazała czekać. Więc czekałyśmy na lekarza, który przyjmował planowe przyjęcia, a w między czasie przyjmował chorych przywożonych karetką ( a były dwa takie przyjęcia). A gdy już nas pani doktor zbadała znów kazano: "czekać". Czekałyśmy prawie godzinę aby nas ktoś zaprowadził na oddział nefrologii. Tak, tak. Tylko po to aby nas zaprowadzono. Dopiero jak kilka mam zaczęło się dopytywać czy jeszcze długo to Panie w rejestracji zdziwione, że my jeszcze siedzimy. Przecież pielęgniarz miał nas dawno zaprowadzić.
Na oddziale też czekałyśmy ale już nie tak długo. Tam nam się oberwało, że tak późno dotarłyśmy na oddział, że dziecko nie jest na czczo. Spisano nas, zaobrączkowano, dano dokumenty i puszczono do gabinetu.  A tam, niespodzianka, kazano nam czekać:). Czekałyśmy ok 40 min.  I wreszcie badanie. 


Jedyna przyjemna chwila , gdy usłyszałyśmy, że nie ma wysokiego ciśnienia i oby tak dalej utrzymać. Zmieniono nam furagin na bactrim. Na furagin już się Natalki bakterie uodporniły. W końcu  bierzemy go 10 lat. Wynik wraz z wypisem mogę odebrać jutro :) Pewnie, chętnie się przejadę i posiedzę pod oddziałem. 
Z gabinetu wyszłyśmy o 13,20. A więc toruńska służba zdrowia zadbała o naszą rozrywkę przez prawie 5 i pół godziny. Doliczając dojazd i powrót z Torunia cały dzień miałyśmy z głowy.
Urodynamika zrobiona!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz